To było prawdziwe wyzwanie. Prezent ślubny.
Dostałam zamówienie dość nietypowe, a mianowicie na komplet, który miał być prezentem ślubnym. Wytyczne jakie otrzymałam: kolorystyka biel i fiolet, wzór nowoczesny, rozmiar narzuty 270x230cm do tego poduszki 56x72cm i wałki. Przyznaję szczerze że wyzwanie było dla mnie o tyle trudne, że musiałam połączyć te dwa kolory. Osobiście wolę połączenie fioletu z czernią, cóż miało być inaczej. Wymiar też nietypowy, dlatego że narzuta miała polecieć do Stanów. O guście Pary Młodej też nie wiedziałam zbyt wiele.
Pomysł rodził się powoli. Najpierw zrobiłam przegląd dostępnych materiałów – wybór w tej kolorystyce nie jest duży. A następnie powstał pierwszy odręcznie narysowany projekt.
Pełna obaw zdecydowałam że to jest to. Rozpoczęliśmy wycinanie poszczególnych elementów. Samo wycinanie i prasowanie zajęło półtora dnia. Ułożenie ich drugi, co też nie było prost. Pomimo pokaźnego stołu 250x250cm i tak trzeba było dostawić dodatkowe stoły.
Kolejny etap to hafty. Zaplanowałam ich kilka: Inicjały na czterech rogach narzuty, na okrągłej poduszce (z dwóch stron) i na worku, który miał być pięknym opakowaniem, a zarazem dopełnieniem całości. Natomiast na poduszkach miały być imiona Państwa Młodych. zaprojektowanie haftów oraz ich wykonanie zajęły kolejny dzień.
I nie było już odwrotu – trzeba było szyć – kolejne 3 dni. Kiedy już wszystko było zszyte i kolejny raz wyprasowane co nam powstało? Dwie wielkie płachty. Teraz należało te dwie płachty “zkanapkować” tzn. zszyć razem trzy warstwy: materiał, włókninę i materiał. Zazwyczaj przy pikowaniu używamy tymczasowego kleju w spreju lub szpilek, aby całość się nie przesuwała, ale przy tym projekcie wiadomo było, że klej ani szpilki nie załatwią sprawy. Po pierwsze taki klej trzyma ok 6 godzin – nie było takiej możliwości aby pikowanie zrobić w tak krótkim czasie, po drugie nie mogłam ryzykować że na tkaninie zostaną jakieś plamy. A jeżeli chodzi o szpilki? Zbyt duża powierzchnia a tym samym zbyt duże ryzyko ukłucia się podczas pikowania. Więc cóż zrobić? FASTRYGA – stara i niezawodna metoda, choć niezwykle pracochłonna. Po sfastrygowaniu całości czas na pikowanie. Tym co wiedzą nie muszę mówić jak to jest ponad 2,5m zwinąć w rulon i wcisnąć pod ramię maszyny, a tym co nie wiedzą i tak na nich nie zrobi to najmniejszego wrażenia.
Po dwóch kolejnych dniach trzeba było tą zmaltretowaną pościel “wyprostować”. I tu z pomocą jak zwykle przychodzi nieodzowne żelazko parowe. w środku takiej patchworkowej narzuty i na poduszkach jest włóknina, która pod wpływem gorącej stopki żelazka stopiłaby się i zostałby placek. Pamiętajcie o tym. Dlatego takie prasowanie wykonujemy tylko parą.
Na koniec chciałam jeszcze uwiecznić trud naszej pracy i pozostawić pamiątkę choćby w postaci zdjęć. Po sesji wszystko zostało spakowane i z tego co wiem w oddzielnej walizce poleciało do Stanów Zjednoczonych.
Mam nadzieję że Państwo Młodzi będą zadowoleni z tego prezentu ślubnego. My włożyliśmy w niego mnóstwo pracy, serca, energii, zaangażowania i czasu. Nawet chyba przekonałam się do połączenia fioletu z bielą.
Chcesz komuś podarować niebanalny prezent, spersonalizowany, niepowtarzalny? Skontaktuj się z nami, a my postaramy się abyś był zadowolony.